Autor Wiadomość
pieknyolek
PostWysłany: Pon 10:55, 10 Cze 2019    Temat postu:

Zdjęcia mi się nie wczytują Sad



http://kosiarki.szczecin.pl/
tusia789
PostWysłany: Pią 15:03, 20 Gru 2013    Temat postu:

To znaczy, że musisz pisać dalej jak takie masz wsparcie słuchaczy Smile ale ekstra
Nuska
PostWysłany: Wto 22:37, 12 Lut 2008    Temat postu:

dzięki Katka Very Happy
Katka
PostWysłany: Czw 18:18, 07 Lut 2008    Temat postu:

brak mi słów Very Happy
wielkie dziękie NUsia....dawno nie zaglądałam...miałam nosa...zostawic sobie to wszystko na jeden...ale konkretny raz...hihi

cudnie się czyta...cudnie ogląda...masz niesamowity talent !!!

teraz lece szukac opowiesci egipskich

Pozdrówka dla all Smile
Nuska
PostWysłany: Pon 9:25, 28 Sty 2008    Temat postu:

Mat - Gapo Exclamation Exclamation Exclamation
opowieści egipskie są w dziale Egipt Very Happy
Mat1
PostWysłany: Nie 16:47, 27 Sty 2008    Temat postu:

a no tętni tętni.....Nusia to kiedy relacja z Egiptu?
Mani
PostWysłany: Nie 15:20, 06 Sty 2008    Temat postu:

Nuska prosiła, żebym wieści przekazał. Nie wiem, czy akurat tu, na Kubie, ale co tam - wklejam Smile))


Pozdrowienia od Sfinksa czyli jesteśmy w Kairze hurra! Nawet tu moje zdolności knucze nie straciły mocy. Gadziny górą! Pozdro dla all i Karawany. Chyba nie wracam...


I ode mnie Smile
A ja Was wszystkich też pozdrawiam. Dawno tu nie zaglądałem a widzę, że tu życie aż tętni Smile
:))
PostWysłany: Śro 18:36, 02 Sty 2008    Temat postu:

Wielkie dzięki Nuseczko za tak wspaniałą relację!!!!
Można było przecież napisać szybko, wkleić parę fotek i już. Gotowe. Ale na szczęście dla nas opisałaś swój pobyt na Kubie dokładniej, obszerniej i w bardzo ciekawy sposób za co BARDZO CI DZIĘKUJEMY!!!

PS.
Teraz pozostało mi tylko skromnie poprosić o taką wspaniałą relację z Egiptowa jak ta z Kuby.
Nuska
PostWysłany: Pon 15:41, 31 Gru 2007    Temat postu:

Leonardito - dzięki Very Happy
Tobie też spełnienia wszystkich nie tylko podróżniczych marzeń w 2008 roku Exclamation

Mat - dzięki Very Happy
tak namieszałeś że nawet ja mam wątpliwości która to Żmijka a która to ja Wink
A milczenie Maniego jest celowe. Chce nam większą niespodziankę zrobić, o Exclamation Exclamation

Żmijka - no starałam się bardzo, żeby się wyrobić jeszcze w starym roku. A książka czemu nie Question Jak skopiowałam sobie moje opowieści do worda to wyszlo mi 600 stron Smile
Na razie jedenak wyknujmy sobie kolejny wyjazd Very Happy
żmijka
PostWysłany: Nie 23:01, 30 Gru 2007    Temat postu:

Nuska gratulacje !!! zdążylas jeszcze w tym roku Smile
Tak sie fajnie Ciebie czytalo ze i ja sie polecam na przyszlosc ...Ty mozesz opisywac a ja moge robic fotki do tych extra opowiesci Wink hmmm... moze jakąs ksiązke kiedys wydamy np.... "gadziny łowczynie przygód ...(gdzies tam w swiecie) "

Mat.... milczenie jest oznaką zgody wiec Mani kupi nam jakas chatke Smile Oczywiscie zapraszamy juz wszystkich na parapetowe na Kubie Smile))))))

Leonardito wspanialego 2008 roku Very Happy
Mat1
PostWysłany: Nie 19:06, 30 Gru 2007    Temat postu:

hmmmmm....dziwne że Mani nawet nie potwierdził zakupu jakiej kolwiek kubańskiej chatki....heheheh.....pytanie siem nasuwa....kase zbiera czy się jednak rozmyślił?.....obstawiam to drugie....heheheh
Mat1
PostWysłany: Nie 19:01, 30 Gru 2007    Temat postu:

Nuska.....WIELKIE DZIĘKI.!!!!!........SUPER OPISANE.....

oooo....widzę......po lewej stronie Nuska...a po prawej Żmijka....hmmmm....a może odwrotnie.....ech te maski.....heheheheh
leonardito
PostWysłany: Nie 18:05, 30 Gru 2007    Temat postu: Kuba

Hola,

Internauci z Varadero sa zachwyceni ,
chociaz troszeczke zasmuceni ze to juz jest koniec
“Przygod Gadzin” na Kubie.
Wszyscy czekaja na podniesienie kurtyny
jeszcze raz i odsloniecia “masek” !

leonardito
p.s.
z okazji 2008 dla “Gadzin” i
wszystkim na wielbladach
moc Zyczen !
Nuska
PostWysłany: Nie 15:16, 30 Gru 2007    Temat postu:

dzieki Bakalio Very Happy
bakalia~
PostWysłany: Sob 23:42, 29 Gru 2007    Temat postu:

BRAWO PO 100 - KROĆ!!!!! Teraz czekam na opowieści z Egiptu. Very Happy
Nuska
PostWysłany: Sob 23:09, 29 Gru 2007    Temat postu:

Epilog

To była wspaniała podróż, którą w kilku słowach można podsumować tak:
Kuba – cudowna wyspa, warta każdych pieniędzy, zwłaszcza teraz jeszcze za panowania Fidela Castro.
Żmijka – wspaniała kumpela i doskonały towarzysz podróży. Aaa.... Żmijka – polecam się na przyszłość Grey_Light_Colorz_PDT_15
Heluś – o nim nic nie powiem, bo jeszcze mu sodówka do głowy uderzy, ale on i tak wie Grey_Light_Colorz_PDT_18
M@rio - super agent. Bez dwóch zdań super agent. M@rio-lku dzięki Grey_Light_Colorz_PDT_15
A Wam moi Czytelnicy dziękuję za cierpliwość, doping i wszystkie ciepłe słowa.

A oto sprawczynie całego zamieszania, czyli Gadziny dwie Grey_Light_Colorz_PDT_15
(Helusia brak, bo ktoś te foty musiał przecież zrobić Grey_Light_Colorz_PDT_19 )





No i teraz już uroczyście obiecuję, że ciągu dalszego nie będzie.... możecie wreszcie odetchnąć z ulgą Grey_Light_Colorz_PDT_15
Nuska
PostWysłany: Sob 23:01, 29 Gru 2007    Temat postu:

c.d.

No i rozpoczął się nasz ostatni dzień na Kubie.
Dla mnie rozpoczął się bardzo miło, bo Żmijka i Heluś nie zapomnieli o moich imieninach i wraz z życzeniami dostałam od nich kubański naszyjnik Grey_Light_Colorz_PDT_15



Specjalnie też chyba z okazji moich imienin wyjątkowo ładnie udekorowano bar Wink, ale zanim zaproszę Żmijkę i Helusia na imieninowego drinka zjemy śniadanie i poczekamy na „naszego” barmana. No i jeszcze musimy wydać nasze ostatnie CUC-e.



Zakupy zabierają nam więcej czasu niż planowaliśmy, ale i tak mamy jeszcze trochę czasu na ostatnie plażowanie i planowaną od pierwszych dni na Kubie sesję fotograficzną z kolorowymi drinkami w tle.
Na szczęście jest też już i „nasz” barman, a wraz z nim kolorowe, imieninowe drinki dla moich gości. Ja to mam gest, co Question Wink



No cóż, trzeba się też w tym momencie przyznać do małego kłamstewka. Obiecaliśmy barmanowi, że ze szklanymi kieliszkami nie pójdziemy na plażę. Stąd pierwsze foty naszych pysznych (tak, tak nie tylko kolorowych ale i pysznych Exclamation ) drinków robimy nad basenem.







I tak krok po kroczku jesteśmy coraz bliżej plaży Grey_Light_Colorz_PDT_15 Czas więc rozpocząć naszą sesję.
Jestem więcej jak pewna, że nie była to ostatnia tego typu sesja na plaży (zbyt duże zainteresowanie wzbudziliśmy), ale bez Gadzin to już nie będzie przecież to samo Grey_Light_Colorz_PDT_18













No i żegnamy się już z plażą Grey_Light_Colorz_PDT_13





Całkiem niespodziewanie dla nas nadeszła godzina 12-a, a więc czas zwolnić pokoje.
Zjadamy ostatni lunch i wypijamy w barze ostatnią colę. Wszystko to byłoby bardzo przygnębiające gdyby nie podpowiedź Żmijki żebym może włączyła swoją komórkę. No to włączam a tam ....... cała lawina esemesków z życzeniami Humor od razu mi się poprawia Grey_Light_Colorz_PDT_15 I w tym miejscu bardzo Wam za to dziękuję
Po chwili podjeżdża autokar, który zawiezie nas na lotnisko. Do autokaru wsiadamy bogatsi o 25 CUC-ów na głowę. Tak więc nie ma wyjścia trzeba będzie opuścić Kubę, bo tłumaczenie, że nie mamy kasy na opłatę wylotową właśnie nam wytrącona z rąk.
Opuszczamy więc Varadero



















Aby się nie rozkleić i uwiecznić tyle obrazów ile się tylko da nawet w drodze na lotnisko nie przestajemy pstrykać.



























Na lotnisku wszystko przebiega sprawnie i szybko.
Czas oczekiwania na samolot skracamy sobie oglądając ofertę duty free, ale robimy to bez entuzjazmu, bo jednak jest nam przykro że kubański czas dobiega końca.
Aaaaa ......... na lotnisku wpadamy też na genialny pomysł aby przekleić śliczne naklejki z biletu tak, aby przy ich sprawdzaniu nie zostały przedarte. Nie powiem, trochę wysiłku nas to kosztowało, ale udało się Grey_Light_Colorz_PDT_15 Niestety nie na długo, bo gdy przyszło do sprawdzania biletu, naklejki (dowody opłaty wylotowej) zostały przeklejone na dawne miejsce i przedarte. A wszystko po to abyśmy podczas kolejnej wizyty na Kubie nie wykorzystali ich ponownie nie wnosząc opłaty.
No cóż..... czas ruszać do domu.



Lot, choć znowu trwał 10 godzin, minął nam szybko. Jeszcze w samolocie na płycie lotniska we Frankfucie dostajemy powitalne esemeski od Maniego. To się nazywa wyczucie czasu Grey_Light_Colorz_PDT_15 .
Tym razem na lotnisku we Frankfurcie czujemy się już jak u siebie. Odbieramy bagaże i zgodnie z planem rozpoczynamy nasze 8-o godzinne oczekiwanie na samolot do Warszawy. Ale ponieważ plany są po to aby je zmieniać, wpadamy na pomysł żeby przebukować bilety na wcześniejszy lot.
Pomysł o tyle dobry, co niewykonalny. Bowiem stanowisko LOT-u jako jedyne z 40-u jakie mijamy jest „chwilowo nieczynne”.
No ale my wracamy z Kuby więc niewiele teraz może nas zdziwić. Siadamy sobie grzecznie i czekamy aż to „chwilowo” minie.
A jak siedzimy to i obserwujemy, a jak obserwujemy to i komentujemy zaśmiewając się przy tym jak norki. Ot takie turystyczne wydanie loży szyderców Grey_Light_Colorz_PDT_18
Po około 30 minutach stanowisko LOT-u jest do naszej dyspozycji. Mało tego okazuje się że jak się pospieszymy i dopłacimy po 25 € to zdążymy na samolot, który startuje za kilkanaście minut. Super Exclamation Exclamation Exclamation
Samolot do dużych nie należy wiec trochę nim telepie, ale na szczęście nie tak jak 2 tygodnie temu. Można więc powiedzieć że spokojnie dolatujemy do Warszawy.
Chyba po raz drugi w życiu nie cieszę się na znajome widoki, a wszystko dlatego, że cały czas przed oczami mam te kubańskie pejzaże i ludzi ....... Mam je nawet teraz. Nie przeszkadzają mi w tym nawet te minusowe temperatury, panujące za oknem.
Bardzo często siadam więc sobie na leżaku i wspominam .......



koniec
Nuska
PostWysłany: Sob 14:16, 29 Gru 2007    Temat postu:

Akurat te nasze rowerki należały do bardziej zdezelowanych, ale za takie pieniądze (po 4 CUC) nie ma co wymagać.
A siodełko wraz z sidzącą na nim Nuską siem wycieło Wink
Brawo Darku.K za spostrzegawczość
:))
PostWysłany: Sob 3:32, 29 Gru 2007    Temat postu:

Extra Nuseczko Applause Applause Applause
Świetne fotki. Varadero fajne ale ocean wymiata

PS A wygodne były te rowerki? Bo na zdjęciu widzę że rowerek nie ma siodełka Wink
Nuska
PostWysłany: Sob 1:12, 29 Gru 2007    Temat postu:

c.d.

Dzisiejszy dzień to dzień zakupów. Trzeba w końcu dokupić brakujące prezenty. A sporo ich brakuje, bo tu na Kubie z prezentami dzieje się coś dziwnego.... prawie wszystko co już kupiliśmy postanawiamy zatrzymać sobie Grey_Light_Colorz_PDT_18 No ale czego innego można się spodziewać po Gadzinach Grey_Light_Colorz_PDT_18
Na szczęście pomysłów na brakujące prezenty nam nie brakuje... ufff.... Grey_Light_Colorz_PDT_15
Po śniadaniu ruszamy więc w miasto. Hmmm.... Varadero jak zawsze zatłoczone i tętniące życiem. Zresztą sami zobaczcie Grey_Light_Colorz_PDT_15







No ale zanim kupimy prezenty musimy odnaleźć bazarek. Zgodnie z przewodnikiem powinien znajdować się na wysokości Parku Centralnego. Idziemy więc w tym kierunku.
Idziemy i idziemy a bazarku jak nie było tak nie ma Grey_Light_Colorz_PDT_13
No to może jeszcze jedną przecznicę przejdziemy Question I jeszcze jedną.... nagle po naszej lewej stronie ukazuje się spory .... plac budowy.
Dochodzimy więc do wniosku, że na Kubie tak jak i w Polsce bazarek przegrał walkę z kolejnym, drogim hotelem. Czy nasz wniosek jest słuszny okaże się już dziś po południu, na razie jednak decydujemy się zrobić w tył zwrot, a zakupy zrobić na bazarku wypatrzonym wczoraj z autokaru.
No ale żeby tam dotrzeć musimy nie tylko dojść do naszego hotelu, ale go minąć i pójść jeszcze kawałek w przeciwną stronę. A słonko już całkiem nieźle przypieka. Żeby więc umilić sobie ten extra spacerek rozglądamy się za kolejnymi chatkami, które przedstawimy Maniemu do zakupu dla nas.
Oto nasza faworytka



ale równie dobrze może być to ta chatka





zresztą na Kubie to i taką chatkę przyjmiemy. Gadziny przecież nic a nic nie są wymagające Grey_Light_Colorz_PDT_19



Zanim dotrzemy do hotelu dogadujemy też wynajęcie na popołudnie rowerów. Co prawda marzyły nam się skutery, ale nie zabraliśmy ze sobą praw jazdy Grey_Light_Colorz_PDT_13
Nic to i rowerami damy radę zwiedzić Varadero Grey_Light_Colorz_PDT_15
Mijając nasz hotel nie możemy odmówić sobie wstąpienia na szklaneczkę ..... coli Grey_Light_Colorz_PDT_15



W takich okolicznościach przyrody cola smakuje wyśmienicie



No, ale zakupy wzywają. Ruszamy więc dalej.
Tuż przed bazarkiem na nasz widok z piskiem opon hamuje skuter. Patrzymy, a to Falbaniaści z naszej grupy. Ścieszyli się na nasz widok jakbyśmy byli ich najlepszymi przyjaciółmi.
Oczywiście kurtuazyjna pogawędka spadła na mnie, a była dość ciekawa, bo oni mówili po niemiecku a ja po angielsku z czego ja coś niecoś kumałam a oni ni hu hu Grey_Light_Colorz_PDT_16
Ale to nie było ostatnie tego dnia polsko-niemieckie spotkanie, bo już na bazarku spotkaliśmy Nieśmiałego Zająca i Sokole Oko. Teraz rozmowa była już łatwiejsza, bo Nieśmiały Zając mówił po angielsku i „robił” za tłumacza Sokolego Oka.
Zostaliśmy przez chłopaków zaproszeni na spotkanie naszej grupy w niedzielny wieczór. Niestety, w tym czasie my będziemy już bujać w obłokach.
No, ale nie na pogawędki tu przyszliśmy więc po chwili zagłębiamy się w bazarowe alejki.
Sam bazarek jest raczej mały, ale jak widać wizyta na nim była bardzo owocna. Udało nam się też dokupić brakujące prezenty, a nawet o jeden więcej, ale ten do jutra zostanie tajemnicą poliszynela Grey_Light_Colorz_PDT_19
Najwięcej czasu zajęło nam wybranie prezentu dla M@rio-lka. Każdy miał inną koncepcję prezentu, ale jak trafiliśmy na jedno ze stoisk decyzja zapadła jednomyślna.
Ciekawe czy M@rio-lek odszukał dedykację, która powstaje na naszych (i waszych) oczach Question





Po owocnych zakupach wracamy do hotelu, a już po chwili jesteśmy na plaży. Oj, jaka szkoda, że to już tylko wspomnienia.....















Plażowanie kończymy przed 16-ą bowiem na tą właśnie godzinę zamówione mamy rowery. Oczywiście naiwnie myślimy, że o tej porze to już gorąco nie będzie. Oj, nasza naiwności..... Grey_Light_Colorz_PDT_03
Oczywiście, bardzo szybko okazuje się, że gdbyśmy rano przeszli jeszcze 2 przecznice dalej doszlibyśmy do bazarku, którego tak szukaliśmy, ale cóż .... mądry Polak po szkodzie Grey_Light_Colorz_PDT_15 a może raczej upominki stąd nie były nam pisane Question
Ale nie ma nad czym się zastanawiać, tylko dalej pedałować i podziwiać okolice do których wcześniej nie dotarliśmy.
W sumie jedzie nam się dobrze, z wyjątkiem licznych, małych wzniesień, które z trudem pokonujemy. Przy jednym z nich robimy sobie krótki postój. Oczywiście pretekstem do chwili odpoczynku jest nieoczekiwany widok.











Kolejny postój wymusił (dzięki Bogu) na nas koniec drogi. Ot tak po prostu kończy się jedna z dwóch biegnących wzdłuż Varadero dróg.









Im bardziej zapuszczamy się w głąb półwyspu tym zabudowa staje się rzadsza a tereny zajmowane przez coraz to okazalsze i droższe hotele bardziej rozległe. Nic więc dziwnego, że nasze kuzynostwo tak licznie zdecydowało się tu osiedlić Grey_Light_Colorz_PDT_15









Nasze fotki robione były z rowerów. Nieśmiały Zając zaś mieszkając w tych okolicach przez tydzień miał więcej okazji do pstryknięcia pięknych fot. No i oto tego efekty





Niewielka różnica jakości prawda Question Wink
No ale wracajmy na trasę, czyli na drugą główną drogę Varadero, która prezentuje się tak.











W pewnym momencie zauważam taką oto latarnię.



Na pierwszy rzut oka nie jestem w stanie stwierdzić, czy to żywe stworzenie, czy może taka wymyślna rzeźba. Zatrzymuję więc rower, a także Żmijkę i Helusia i całą trójką wpatrujemy się w latarnię. Trwa to dość długo. A wy jak obstawiacie Question



Aż wreszcie zagadka rozwiązuje się sama Grey_Light_Colorz_PDT_15



Gdy dojeżdżamy do pola golfowego okazuje się, że mija nam już półmetek czasu na jaki wypożyczyliśmy rowery, a gdzie tu jeszcze do końca półwyspu Question No trudno, coś trzeba sobie zostawić na kolejny pobyt na Kubie Wink , a teraz zawracamy.
Zmieniamy nieco trasę, dzięki czemu unikamy tych męczących wzniesień. Jednak teraz całą drogę jedziemy w pełnym słońcu (kto to słyszał żeby o tej porze tak grzało Question ). Pot leje nam się po plecach. Na szczęście oczy mamy szeroko otwarte, więc tak malownicze widoki nie uchodzą naszej uwadze.









Do naszego „centrum” Varadero dojeżdżamy w miarę szybko.
Dacie wiarę, że te fotki od poprzednich dzieli zaledwie kilkaset metrów i że cały czas jest to, to same miasto Question















Po dotarciu do hotelu uzupełniamy płyny wypijając po 3 cole i udajemy się na zasłużony odpoczynek.... uff...... Grey_Light_Colorz_PDT_18 .
A po kolacji, na której ucinamy sobie fajną pogawędkę z sympatyczną parą Polaków, idziemy na nasz ostatni spacer brzegiem morza.







Po spacerze to już standard: bar, pogawędka i spanie.
Szkoda, że to już nasze ostatnie zasypianie na Kubie, ale jutrzejszy dzień tak do końca nie będzie smutny, ale o tym będzie jutro, bo ciągle jeszcze ....

c.d.n.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group