Forum Forum Karawany Strona Główna Forum Karawany
Forum turystyczne
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

zimowy tydzień w Hurghadzie
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Karawany Strona Główna -> Egipt
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
elek
Stały Bywalec Karawany
Stały Bywalec Karawany



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 21:35, 14 Sty 2007    Temat postu: zimowy tydzień w Hurghadzie

Tegorocznego Sylwestra postanowiliśmy spędzić w miejscu cieplejszym od Polski, niekoniecznie na jakiejś szalonej imprezie. Wybór padł na Egipt, bo jeszcze tam nie byliśmy, bo tyle jest tam do zobaczenia, bo lubię arabskie klimaty i chcę nimi zarazić mojego mężczyznę, choć podejrzewam, że to będzie trudne. Na gwiazdkę dostajemy przewodnik National Geographic, więc całe święta się nakręcamy (z długimi przerwami na jedzenie).
W końcu zaopatrzeni w praktyczne i bezcenne rady Atenki i dobry humor wstajemy bladym świtem, a właściwie późną nocą i w ulewnym deszcze jedziemy na lotnisko. Przypominam sobie o piramidach widzianych z samolotu przez moją koleżankę, więc dzwonię do niej i pytam ,po której stronie samolotu siedziała. Przy odprawie bagażowej proszę o odpowiednie miejsca, jeszcze jakaś kawa w lotniskowym barze i już siedzimy w samolocie. Jak zwykle zasypiam prawie od razu, na szczęście budzę się nad Turcją, z góry wygląda pięknie, budzą się wspomnienia…Lecimy nad morzem, potem znów ląd, domyślam się, ze to już Egipt. Są chmury, niewiele widać ,w końcu Kris mówi „Popatrz, piramidy” Patrzę, patrzę i naprawdę nic nie widzę. Widzi je już cała prawa strona samolotu, ja nie. W końcu dostrzegam coś, co wygląda jak kamyk na pustyni. Nie wiem dlaczego spodziewałam się czegoś znacznie większego, w końcu nadal lecimy na wysokości 11 kilometrów. Po chwili nie ma już chmur, widzimy fantastyczne formy na pustyni, wyrzeźbione przez wiatr, wygląda to niesamowicie. Potem pojawiają się góry, wydają się bardzo wysokie i takie surowe. Samolot zaczyna kołować i nagle pustynia zmienia się w niesamowity lazur wody z wielkimi plamami rafy. Wygląda to niesamowicie. Widzimy hotele, morze i pustynię. Tam, gdzie nie ma budynków, tylko piach. Nie spodziewałam się takich widoków. Tam, gdzie kończą się domy, zaczyna się pustynia, jak od linijki.
[/b]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
elek
Stały Bywalec Karawany
Stały Bywalec Karawany



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 21:43, 14 Sty 2007    Temat postu:

czy ktoś tu widzi piramidy??

rafa


Powrót do góry
Zobacz profil autora
elek
Stały Bywalec Karawany
Stały Bywalec Karawany



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 21:48, 14 Sty 2007    Temat postu:

Transfer do hotelu: hotele i szkielety w budowie, gruz, zwały ziemi, piachu, kamieni. Pierwsze wrażenie: rozczarowanie. Tak jakoś nijako, w porównaniu z Tunezją na przykład. Hotel mi się podoba, pokój mniej, ale co tam, przecież nie będę siedzieć w pokoju. Odświeżamy się po podróży, robimy krótki rekonesans, znajdujemy basen z podgrzewaną wodą, korty tenisowe, halę do squascha, coś na kształt centrum odnowy biologicznej i w końcu docieramy do plaży. No cóż… po lewej i prawej stronie budynki, pełno większych i mniejszych łódek i statków… można zapomnieć o romantycznych spacerach brzegiem morza… Ale co tam, akurat tym razem plaża nie interesuje mnie tak bardzo.
Sms do siostry Atenki, Justyny, z którą będziemy nurkować, umawiamy się na wieczór. Po kolacji mamy jeszcze sporo czasu do spotkania z nią, postanawiamy więc jechać trochę po mieście i postanowiliśmy jechać do starej Hurghady, Al. Dahar o ile się nie mylę (nasz hotel jest w Sakkali), ja chciałam taksówką, Kris się uparł na busa. Zatrzymał się jakiś, pytam ile, facet pokazuje pięć, pytam, czy za osobę, on kiwa głową, wsiadamy, chciaż podejrzewam ,że bardzo przepłacamy i nie podoba mi się, że bus jest pusty. Kris daje mu 10 funtów, facet krzyczy, że nie, 50. Ja na to, że chyba go powaliło i żeby się zatrzymał. On ani myśli, krzyczy, że to daleko, jedzie jakimiś bocznymi uliczkami, mnie chce się już śmiać, Kris się wścieka, ja mówię, żeby dał spokój, ale już jestem lekko zdenerwowana. Kris rzuca facetowi jakieś 30 funtów i mówi, że chcemy wysiąść, facet bierze, wrzeszczy coś, odrzuca mu te pieniądze, a tam same drobne banknoty, może z 5 funtów razem. Zaczyna się robić niemiło, wokół dość ciemno i nie mamy pojęcia, gdzie jesteśmy. Wyciągam komórkę i mówię, żeby się zatrzymał, bo zadzwonię na policję (oczywiście nie mam pojęcia, jaki jest numer na policje, nie mam nawet numeru do rezydentki), facet gwałtownie hamuje, wysiadamy szybko, wokół ciemno, nie wiemy gdzie iść, Kris wściekły, mnie chce się śmiać, Nawet mi się podoba ta przygoda. Błądząc trochę trafiamy na jakąś , a tam sklepiki, rzeźnie, meczety, zero turystów, faceci palący szisze prawie na ulicy, dzieci biegające między samochodami, brudno i swojsko. Śpiew muezina, przez drzwi meczetu widzę modlących się mężczyzn, ale większość siedzi w knajpach i ogląda jakiś mecz, co chwilę głośne krzyki i komentarze, jak to na meczu. Mijamy sklepy z przyprawami, piekarnie, rudery, kozy na ulicy, plamy krwi na chodniku przed rzeźnią. Humor paradoksalnie mam świetny, w przeciwieństwie do Krisa, który cały czas się wścieka, puszcza wiązanki na temat Arabów, tylko nie wiem, dlaczego do mnie? W końcu się uspokaja i też zaczyna mu się podobać, Mówi, że nawet nie śmierdzi i zaczyna się rozglądać. Jest szansa, że nie będzie się wsiekał do końca pobytu . Docieramy do głównej ulicy, już wiemy, gdzie jesteśmy.


Powrót do góry
Zobacz profil autora
elek
Stały Bywalec Karawany
Stały Bywalec Karawany



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 21:51, 14 Sty 2007    Temat postu:

Spotykamy się z Justyną, siostrą Atenki, żeby się umówić na nurkowanie. Poszliśmy do arabskiej knajpy obok naszego hotelu, szisza, herbata miętowa, kawa po turecku, świetny klimat . Koło północy padamy zmęczeni do łóżek, do snu kołysze nas arabska muzyka z knajpki pod naszymi oknami. To znaczy mnie kołysze, Kris mruczy pod nosem że nie zabrał zatyczek do uszu i w końcu zatyka je produktem zastępczym, nie, nie gumą do żucia. Nie jestem pewna, czy zatyczkami do nosa, które zabrał czy tymi, które kupił dla mnie, żebym sobie zatkała bolące ucho w czasie nurkowania. Przez sen słyszę jeszcze jak mówi, że musimy zmienić pokój. Kiwam głową, choć nie może tego zobaczyć i zasypiam przy zadziwiajaco łagodnych dżwiękach arabskiej muzyki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
elek
Stały Bywalec Karawany
Stały Bywalec Karawany



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 21:53, 14 Sty 2007    Temat postu:

Następny dzień: plaża czyli pozbywanie się stresu. Woda dość zimna, ale dało się pływać. To znaczy Kris pływał, ja – leżak i książka. Wiał lekki wiaterek, ale na leżaku z książką było mi bosko. Pokoju nie udało nam się zamienić, hotel jest pełny, recepcjonista wydaje się zmartwiony, mówi, że jutro będą wolne pokoje, nas to nie urządza, jutro cały dzień nas nie ma. Mówi, że nic nie może zrobić, ja na to, że rozumiem, chociaż nie jestem szczęśliwa (ja śpię w każdych warunkach, ale nie chcę, żeby Kris się męczył w nocy, bo potem zamęczy mnie). Wracamy do pokoju, dzwoni recepcjonista, że ma pomysł: spakujemy walizki, a on już jutro zadba, żeby ktoś je przeniósł do nowego pokoju. Uff! Po lekkim obiedzie spacer, rundka po sklepach, arabska restauracja, zjadłam polecany przez Atenkę deser (pycha!) Kris coś arabskiego, nawet mu smakowało. Postanowiliśmy pospacerować po bocznych uliczkach, tak innych od pulsującej światłami, głośnej głównej ulicy. Lubię takie klimaty, ludzi żyjących prawie na ulicy, otwarte drzwi, gwar tak inny od tego obok hotelu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
elek
Stały Bywalec Karawany
Stały Bywalec Karawany



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 22:33, 14 Sty 2007    Temat postu:

Następnego dnia nurkowanie. Budzę się wcześnie, podekscytowana, Justyna już na nas czeka. Na morzu zimny wiatr. Krótkie szkolenie i nie wiem kiedy ubieram się w skafander, zakładają mi butle i balast, waży to cholerstwo 25 kilogramów. Dziwne, ale się nie boję. Gdy pływam, nigdy nie zanurzam głowy, nie mam mowy zamoczyć nosa czy oczu, a teraz… krok do przodu i jestem pod wodą. Paniczne bicie serca, prawie się duszę, wyrzuca mnie na powierzchnię, wyjmuję z ust aparat i mówię do Justyny "To mnie już wystarczy, chcę wyjść" Ona spokojnie odciąga mnie dalej, mówi, żeby zanurzyła tylko głowę, ufam jej, ma takie spokojne oczy, daję się przekonać, niesamowite uczucie gdy tak głośno słyszę swój oddech, serce wali mi jak oszalałe, boję się przecież wody. Daję się przekonać do zejścia niżej. Jedną ręką kurczowo trzymam Justynę, drugą aparat do oddychania, chociaż nie ma takiej potrzeby. Schodzimy coraz głębiej, widzę rafę, kolorowe rybki, cały czas nie mogę się przyzwyczaić do tego głośnego oddechu i bąbelków, które słyszę za sobą. Przychodzi mi do głowy, że tak oddychał Lord Vader (czy jak mu tam było) z "Gwiezdnych wojen”, wokół przeraźliwa cisza i tylko te bąbelki. Zaczyna mi się podobać, widzę coraz więcej rybek, przetykam uszy zatykając nos i dmuchając, bo bolą. Uśmiecham się i oczywiście czuję wodę pod maską, panikuję i chcę wypłynąć. Justyna kiwa głową, po chwili jesteśmy na powierzchni. Chwila na przypomnienie zasad, łapię oddech i znów schodzimy po wodę Już dojrzewam do tego, żeby puścić i aparat i i rękę Justyny i nagle przeraźliwy ból w uchu, tym chorym niedawno. Przetykanie nie pomaga. Panikuję trochę i już nie ma siły, która zatrzymałaby mnie tam na dole. Powoli się wynurzamy. Potem wskakuje Kris, wypływa zachwycony. Lunch i płyniemy na drugą rafę. Jest mi zimno, skafander mokry, nie decyduję się na ponowne nurkowane, chociaż strasznie chcę, bo Justyna mówi, że wystarczyło wypłynąć tylko dwa metry wyżej niż byłyśmy, a nie wynurzać się całkiem. No wiem, ale i tak się nie decyduje, ucho boli no i ten zimny skafander. Kris znów nurkuje. Ach, jakie on ma fajne zdjęcia!!!! A ja nie, bo Justyna mnie trzymała cały czas za rękę i jak miała te zdjęcia robić? No cóż, jest powód, by znów polecieć do Egiptu. Oprócz wiele innych powodów, oczywiście. Wracamy go hotelu, pełni wrażeń i trochę zmęczeni, w recepcji odbieramy klucz do nowego pokoju. Jest cichy i cieplejszy, więc czuję się zobowiązana odwdzięczyć jakoś miłemu recepcjoniście. Idę więc na dół z kluczykiem do sejfu, niestety kluczyk zauważa inny recepcjonista, co robić, idę z nim do pomieszczenia, gdzie są sejfy. Spróbuję znów jutro

To naprawdę ja!!!


A to Kris:


Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atena
Egipski Expert
Egipski Expert



Dołączył: 13 Lut 2006
Posty: 1521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Biegun Północnowschodni

PostWysłany: Pon 14:23, 15 Sty 2007    Temat postu:

Eleczku cudnie Smile Smile !!!
Jakbym tam znowu była Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
:))
Gość






PostWysłany: Pon 15:11, 15 Sty 2007    Temat postu:

A ja bym znowu chciał tam być!!!
Powrót do góry
elek
Stały Bywalec Karawany
Stały Bywalec Karawany



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 22:41, 15 Sty 2007    Temat postu:

ciąg dalszy sylwestrowego wieczoru:

Czas na zakupy w Duty Free. Idę z Justyną, jak tumanek nie wzięłam dla niej żadnego alkoholu, tylko książki. Strawa duchowa jest ważna, ale co mnie przyćmiło, żeby nie wziąć nic dla ciała? Może jakoś podświadomie zakonotowałam, że skoro Atenka nie pije, to jej siostra też nie? Wybieramy interesujące nas trunki, pan wypisuje karteczkę i każe iść do kobiety na końcu sklepu, ona coś tam spisuje z tej karteczki i wysyła nas do faceta za ladą. On stawia jakiegoś ptaszka, wysyła do faceta na drugim końcu sklepu, tam płacimy, co trwa dość długo, bo gość pisze coś i pisze, następnie idziemy znów do mężczyzny za ladą, zabiera karteczkę, daję ją drugiemu, który pakuje to, co kupiłyśmy i w końcu mam tę jedną butelkę Campari dla mamy:). To chyba egipski sposób na zmniejszenie bezrobocia?

Znów idę z kluczykiem do sejfu do recepcji, „mój” recepcjonista rozmawia przez telefon, widzi mnie, macha ręką na kolegę, kolega chce iść ze mną, mówię, że nie, „mój" recepcjonista kończy rozmawiać, zdesperowana mówię „Chcę iść z tobą” (na swoje usprawiedliwienie nadmienię tylko, że byłam po dwóch lampkach wina i bardzo chciałam dać mu te 10 dolarów za cichy pokój, co niewątpliwie przyczyniło się do tego, że mój związek nie zawisł na włosku:) ) Idzie więc ze mną lekko zdziwiony, zaczyna otwierać sejf swoim kluczykiem, mówię „Nie, nie potrzebuję sejfu, ale dzięki za miły pokój” Jest rozbawiony, oczywiście bierze pieniądze i do końca pobytu rozpromienia się na mój widok. Żałuję, że nie pamiętam, jak ma na imię, ale o tym później.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
elek
Stały Bywalec Karawany
Stały Bywalec Karawany



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 22:47, 15 Sty 2007    Temat postu:

Wieczorem Sylwester. Spęd w namiocie na plaży, gigantyczne kolejki do jedzenia, bardzo głosna muzyka na żywo, panie w kreacjach wieczorowych (ja w spodniach i T-shircie, ze złotym nadrukiem i perełkami, ale jednak T-shircie), przy naszym stoliku Polacy, co drugie słowo to "k...wa” i inne jeszcze mniej cenzuralne, pokrzykiwanie na kelnerów i epitety, których kelnerzy mam nadzieję nie rozumieją, , bo umarłabym ze wstydu chyba. Leje się wódka z butelek po mineralnej, nasi sąsiedzi obstawiają się talerzami z jedzeniem, na jedną osobę przypadają chyba po trzy zapełnione po brzegi talerze. Sympatyczna para, którą poznaliśmy pierwszego dnia siedzi gdzieś daleko, zresztą szybko znikają. Nie mamy ochoty na takie towarzystwo, jemy coś szybko i idziemy do ulubionego baru. Prawie do północy gramy w bilard popijając winko i jest super. Tak rzadko jesteśmy ostatnio razem, że cieszymy się z tych chwil we dwoje i niepotrzebne nam żadne towarzystwo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
elek
Stały Bywalec Karawany
Stały Bywalec Karawany



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 22:52, 15 Sty 2007    Temat postu:

Rano znów plaża, Kris nurkuje pod powierzchnią z maską i płetwami, ja książka i leżaczek, nie pływam, za zimna woda jak dla mnie. Potem quady z miejscowego biura. Wiozą nas rozklekotanym busem na pustynię, z nami jedna para Polaków, reszta to weseli Rosjanie. Zawijamy się w chusty, siadamy na quady (Kris dostaje wybrakowany pojazd, gaśnie mu co chwila, w końcu mu zamieniają na inny) i w drogę. Jedziemy długo, w stronę gór, jest ciepło i słonecznie. Dojeżdżamy do wioski beduińskiej, rozwalające się domy bez dachów, mnóstwo brudnych dzieci, wsadzają nas na wielbłądy, szybka rundka i koniec. Mojego prowadzi mały, chudy chłopczyk, wielbłąd nie bardzo go słucha, szczerzy zęby, nie chce usiąść, w końcu daje za wygraną i siada, uffff. Wszyscy idą oglądać węże, my zostajemy i obserwujemy to, co się dzieje wokół. Z jednej strony spęd turystów, z drugiej Beduinki całe w czerni, mężczyźni palący sziszę, dzieci bawiące się pustą butelką po mineralnej... Oglądamy zachód słońca w górach, idziemy do namiotu, gdzie dostajemy coś do jedzenia, sziszę bez ustników (nie palę, przed chwilą miał ją w ustach Beduin z zębami, które chyba nigdy nie widziały szczoteczki do zębów), w oddali bębny i jakieś śpiewy, ciemno całkiem, wycie psów, pełnia księżyca...




Powrót do góry
Zobacz profil autora
elek
Stały Bywalec Karawany
Stały Bywalec Karawany



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 22:54, 15 Sty 2007    Temat postu:

Wsiadamy na quady i zaczyna się. Mój nie ma świateł, kilka pojazdów nie chce zapalić, jakaś Rosjanka się buntuje i mówi, że bez świateł nie pojedzie, wsadzając ją na quada z jednym z przewodników. Jest coraz zimniej, wszystkie inne grupy już odjechały, w końcu i my ruszamy. Wokół ciemno, góry i pustynia, większość quadów nie świateł stopu, gubimy jedną Rosjankę, która nie miała świateł, jakoś ją znajdujemy, jedziemy dalej. Jeden z przewodników koniecznie chce mi dać swojego quada ze światłami, kiwam głową, że nie potrzebuję, jakoś jadę za Krisem, który co chwilę się ogląda, czy jestem . Ale przewodnik upiera się, przesiadamy się, w tym czasie wszyscy są już daleko przed nami, wsiadam na nowego quada, on mówi, żebym nie puszczała gazu, bo zgaśnie i odjeżdża, nim zdążę zaprotestować. Na najbliższym pagórku oczywiście guad mi gaśnie. Wokół cisza, jego świateł już nie widać, siedzę sobie, patrzę na księżyc i groźne zarysy gór i wcale się nie boję. W końcu wraca razem z dwoma innymi facetami, no nieźle, ja sama i trzech Arabów na kompletnym pustkowiu. Chcę z powrotem mojego quada. Doganiamy grupę, bo komuś znów zgasł wysłużony pojazd. Jedziemy już razem, ale strasznie szybko, jest coraz zimniej, ja nic nie widzę, bo quad przede mną nie ma też świateł, trochę się boję, wyzywam od dupków jadącego obok przewodnika, który każe mi jechać szybciej w tych ciemnościach. W końcu macham ręką i dodaję gazu. W końcu czy kiedyś jeszcze będę miała okazję mknąć quadem po pustyni w egipskich ciemnościach? Zakładam, że nie właduję się w jakiś dół i dodaję gazu, głośno krzyczę z radości i nawet przestaje mi być zimno. W końcu docieramy na miejsce, wszyscy sie śmieją i są zadowoleni. Nie wiem czy te quady faktycznie takie niesprawne były, czy oni to zaplanowali (obstawiam jednak pierwszą mozliwość), ale przeżycia były naprawdę ekstremalne:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
elek
Stały Bywalec Karawany
Stały Bywalec Karawany



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 23:14, 15 Sty 2007    Temat postu:




To tyle na dzisiaj:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
:))
Gość






PostWysłany: Wto 5:33, 16 Sty 2007    Temat postu:

Extra!!!
Powrót do góry
Atena
Egipski Expert
Egipski Expert



Dołączył: 13 Lut 2006
Posty: 1521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Biegun Północnowschodni

PostWysłany: Wto 12:22, 16 Sty 2007    Temat postu:

Super!No te quady mnie powaliły Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
elek
Stały Bywalec Karawany
Stały Bywalec Karawany



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 22:20, 22 Sty 2007    Temat postu:

Atenko, mnie też te guady powaliłySmile Ale z perspektywy czasu mam naprawdę fajne wspomnienia:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
elek
Stały Bywalec Karawany
Stały Bywalec Karawany



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 22:36, 22 Sty 2007    Temat postu:

Następnego dnia pobudka o 4.30, małe śniadanie i w drogę, do Luksoru. Zbieramy się w Safadze w konwój (około 200 autokarów) i jedziemy przez totalne pustkowie, nic, tylko góry i te autobusy, niesamowicie to wygladało. Po dość długiej drodze dojeżdzamy do miasta Quena (albo Qina, jak jest napisane w moim atlasie) nad jednym z kanałów Nilu. Cały ruch zatrzymany, przecznice zamknięte, strzeżone przez uzbrojonych policjantów, za nimi w sznurku zdyzelowane samochody, osiołki zaprzągnięte w wozy z trzciną cukrową, ludzie czekający spokojnie, aż konwój przejedzie, machające do nas dzieci... Mijamy miasto i zaczyna się wieś. Wokół niesamowicie zielono i biednie. Domy bez dachów, śmieci, brud i uśmiechnięci ludzie, kozy na drodze, malutkie dzieci biegające same po ulicy (cierpnie mi skóra, ale nikt prócz mnie nie wydaje się zaniepokojony, zapewne słusznie, dzieci świetnie sobie radzą), jacyś rybacy łowiący ryby w kanale… Żałowałam, że nie mogę wysiąść z autobusu, przycupnąć na murku, który gdzieniegdzie oddzielał zabudowania od ulicy i po prostu siedzieć i patrzyć… . W końcu dojeżdżamy do Doliny Królów. Nasza przewodniczka ma ogromną wiedzę o Egipcie, zwłaszcza starożytnym. Gdy opowiada o współczesnym Egipcie, razi mnie jej niepoprawna polszczyzna i powtórzenia co drugie zdanie w stylu „Muszą państwo wiedzieć..”. Ma chyba problemy z gardłem, bo cały czas dostarcza nam dodatkowych efektów akustycznych, słyszymy, że ssie cukierka. Ale gdy zaczyna mówić o faraonach, kłopoty z gardłem mijają, całą drogę opowiada z wielką pasją i naprawdę interesująco.

Droga do Luxoru:




[img]http://www.empikfoto.pl/albumy21/138840/304403/previews/8023456_img_0434.jpg[/omg]

Zdjęcia kiepskiej jakości, wiem, ale robione przez szyby autokaru
Powrót do góry
Zobacz profil autora
elek
Stały Bywalec Karawany
Stały Bywalec Karawany



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 22:46, 22 Sty 2007    Temat postu:

W końcu pół godziny przed południem dojeżdżamy. Dolina Królów niesamowita, ale ludzi strasznie dużo. Oglądamy trzy grobowce, dobrze zachowane, Ramzesa III, IV i IX. Piękne rysunki, żywe kolory i ... porażająca ludzka głupota. Ktoś wyrył na liczących kilka tysięcy lat malunkach jakiś napis, ktoś dorysował część anatomiczną jakiejś postaci... Wychodzimy, za mną idzie gruby rosyjski nastolatek i przeciąga ręką po rysunkach, klepie ścianę, drapie paznokciem, nie wytrzymuję i mówię do niego, żeby tego nie robił. Mamusia grubaska patrzy na mnie nieprzyjaźnie, mały znów wyciąga rękę, mówię głośno "Nie", cofa niechętnie rękę. No normalnie ręce opadają na takie zachowanie!!!
Potem zatrzymujemy się pod manufakturą alabastru. Wszyscy wchodzą do środka, my jak zwykle zostajemy. Idziemy w stronę malowniczej, aczkolwiek bardzo zrujnowanej wioski Kurna. Archeolodzy podejrzewają, że pod wioską znajduje się nieodkryte jeszcze grobowce. Rząd egipski wybudował dla nich nową wioskę, ale mieszkańcy nie chcą się przeprowadzić do tych nowych, czystych domów, pewnie wolą mieszkać biedniej, ale ze świadomością, że być może śpią na skarbach... Natychmiast obstępuje nas gromadka dzieci wyciągających rączki po bakszysz. Rozdajemy resztkę drobnych jakie mamy i strasznie żałuję, że nie kupiłam jakichś słodyczy i nie wiem, kredek, pisaków, drobiazgów... Dzieci są miłe i ciekawskie, najstarsza dziewczynka, Aisza, zna kilka słów po angielsku, pyta, czy jesteśmy małżeństwem, czy mam dzieci, potem dlaczego nie mamy, ile ich chcemy mieć, czym się zajmujemy. Wracamy pod manufakturę, ojciec dzieci chce je przegonić, my mówimy, że nie, że są takie miłe, siadamy z nimi na ławce. Podchodzi staruszek bez zębów, zyczy nam szczęśliwego nowego roku, dzieci znów wyciągają rączki... Wygrzebuję z plecaczka szminkę dla aiszy, Kris długopis, mam jeszcze zapalniczkę dla staruszka, cieszy się, że z piłkarzem (nawet nie wiem, skąd ją miałam). Dla mnie były to jedne z milszych chwil w Egipcie. Wsiadamy już do autobusu, gdy podchodzi jakaś dziewczynka i wkłada mi do ręki zielony kamyk z dziurką, śliczny. Mówię, że nie mam już ani grosza, ona się usmiecha, kiwa przecząco głową i mówi, że to prezent i zamyka moją dłoń. Angus, mówię ci, najchętniej spędziłabmy tam cały dzień!!!

Dolina królów "z zewnątrz"


WioskaKrurna, ,muszę tam wrócić!!!
[img]ihttp://www.empikfoto.pl/albumy21/138840/304449/thumbs/8025081_img_0569.jpg[/img]


Mieszkaniec mojej ulubionej egipskiej wioski:

[img]http://www.empikfoto.pl/albumy21/138840/304449/thumbs/8025079_img_0494.jpg
[/img]

A to cudne dzieciaki:

Powrót do góry
Zobacz profil autora
elek
Stały Bywalec Karawany
Stały Bywalec Karawany



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 22:53, 22 Sty 2007    Temat postu:

No i jednak przydałaby się edycja:( Ostatnie zdanie jakby nie pasuje.

I poprawiam zdjęcia:

Wioska Kurna:



Mieszkańcy wioski



i dzieciaki

Powrót do góry
Zobacz profil autora
elek
Stały Bywalec Karawany
Stały Bywalec Karawany



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 23:04, 22 Sty 2007    Temat postu:

To chyba skończę na dzisiaj:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Karawany Strona Główna -> Egipt Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin