Forum Forum Karawany Strona Główna Forum Karawany
Forum turystyczne
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Tunezja+Libia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Karawany Strona Główna -> Tunezja
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
J@anna
Stały Bywalec Karawany
Stały Bywalec Karawany



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 1017
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 12:14, 17 Lis 2006    Temat postu:

Gracias, Amiga! SmileSmileSmile J@anna
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nuska
Stały Bywalec Karawany
Stały Bywalec Karawany



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 3572
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:26, 17 Lis 2006    Temat postu:

Kate - pochodz na hiszpański przynajmniej do wyjazdu do Meksyku. Z każdej lekcji na pewno coś tam w pamięci zostanie, a podczas wyprawy będzie jak znalazł Very Happy
Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jezozwierz
Gość






PostWysłany: Sob 0:25, 18 Lis 2006    Temat postu:

jasne, nie rezygnuj tak szybko. glowa do gory, poradzisz sobie Smile hiszpanski to piekny jezyk, a co mnie zaskoczylo to ze mnostwo ludzi mowi po hiszpansku, w miejscach gdzie najmniej sie tego spodziewalem.\
Powrót do góry
gosc leniwy
Gość






PostWysłany: Nie 18:47, 19 Lis 2006    Temat postu:

Kate,
“WOW! What a unique and very creative way to share the memories of your vacation.
I hope that you will continue with Spanish.”
I gdy poznasz hiszpanski to wtedy :
"Podrías sentarte y disfrutar de la vida"
suerte
Powrót do góry
Kate
Specjalistka od kuchni tureckiej
Specjalistka od kuchni tureckiej



Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:45, 19 Lis 2006    Temat postu:

HOLA!

Wiecie co? Nie miałam natchnienia jakoś do opisywania. Wszystko ostatnio u mnie pod górkę idzie. Za co się nie wezmę. Cieszę się, że jutro idę do pracy bo mam taki zap...., że zapomnę o wszystkim.
Może jutro mi się uda....


Len----> ja nie wiem czy z tego jakies owoce będą. Albo zmienie szkołe (nauczyciela) albo całkiem rzucę to w kąt. A tak bardzo bym chciała sobie zaśpiewać z Rickym Martinem "Amor de mi Vida" Confused

Abrazos Amigos!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kate
Specjalistka od kuchni tureckiej
Specjalistka od kuchni tureckiej



Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:54, 19 Lis 2006    Temat postu:

Jezyk a gdzie sie spotkales z hiszpanskim? Bo ja tak sie ostatnio zastanawialam czy wogole ma sens ten język. Bardzo mi się podoba, ale mało go słyszałam.
I wcale nie jest taki ławy jak wszyscy mówią. Czasowniki się odmieniają jak u nas w czasie przeszłym, przyszłym i teraźniejszym w zależności od osoby. Podziwiam teraz wszystkich Egipcjan, Tunezyjczyków, Turków i innych, którzy mówią po polsku bo to naprawdę nie jest łatwe.

Gracias za wszystkie miłe słówka i za kciuki.

Posłuchajcie sobie tutaj Ricky Martina:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

czyż hiszpański nie jest piękny?????
Smile
buenas noches
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jezyk ;-)
Gość






PostWysłany: Nie 23:15, 19 Lis 2006    Temat postu:

smieszna sprawa, bo nie bylo to w zadnych hiszpansko mowiacym kraju a w Belgii. stalismy z kolega na placu przed kosciolem Saint Carolus Borromelus zajadajac sie lodami i podeszla do nas dziewczyna pytajac gdzie te lody kupilismy.
a spytala w jezyku flamandzkim a jak sie zorintowala ze nie rozumiemy spytala w jakim jezyku mowimy. oczywiscie polski krzyknelismy rozbawieni Wink okazalo sie, ze dziewczyna mowi po angielsku i po hiszpansku tez, wiec dalej juz bylo latwo Smile
na zachodzie w wiekszosci szkol srednich ucza sie dwoch jezykow, wiec niestety jestesmy troche z tylu. nadrobisz, nie rezygnuj Kaska Smile
Powrót do góry
gosc leniwy
Gość






PostWysłany: Nie 23:50, 19 Lis 2006    Temat postu:

Kate,
zacznij od tej strony :
[link widoczny dla zalogowanych]
czytaj co mozesz sama
skoro lubisz spiewac to ucz sie piosenek
jako pierwsza polecam :
Porque te vas
[link widoczny dla zalogowanych]
przetlumacz wszyskie slowa
i spiewaj, spiewaj, spiewaj
pamietaj ze :
todas las horas que quedaron por vivir,
esperarán.
suerte
Powrót do góry
Nuska
Stały Bywalec Karawany
Stały Bywalec Karawany



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 3572
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:12, 20 Lis 2006    Temat postu:

Kate - na z takim dopingiem to nie masz wyjścia - hiszpański, hiszpański i jeszcze raz hiszpański jest twoim przeznaczeniem Very Happy
A na natchnienie poczekamy razem z tobą Smile
Pozdrowionka
Powrót do góry
Zobacz profil autora
J@anna
Stały Bywalec Karawany
Stały Bywalec Karawany



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 1017
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 15:50, 22 Lis 2006    Temat postu:

Ja też trzymam kciuki! Za hiszpański i za cd opowieści. J@anna
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kate
Specjalistka od kuchni tureckiej
Specjalistka od kuchni tureckiej



Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:09, 25 Lis 2006    Temat postu:

Dalszy ciąg dla wytrwałych - choć właściwie to mało chyba mam dziś do opisania.

Granicę przekroczyłam, i kieruję się teraz w stronę Sabraty. Jest to starożytne miasto wpisane na listę UNESCO. Pamiętam, że tego dnia strasznie wiało, mimo, że było ciepło. Na każdym zdjęciu mam włosy albo do góry na „punka” albo „artystyczny nieład” na boki J

Najlepiej zachowany w Sabracie został niezwykły teatr (z II w n.e). Scena i cała ściana za nią są naprawdę w dobrym stanie. Siedząc na kamiennych siedzeniach było pewnie niegdyś słychać szum morza. Całe miasto pokryte jest przepięknymi mozaikami i marmurami (różowym, białym, szarym).
Niestety nie pamiętam za wiele historii tego miasta bo nasz przewodnik nie był zbytnio przygotowany do swojej pracy. Mieliśmy znowu tłumacza, który mówił po francusku, ale nasz Grześ nie tłumaczył za ciekawie i bardzo skracał wszystko co mówił Libijczyk. W rezultacie wolałam się później przejść niż słuchać jakiś skrawków opowieści. Zobaczcie więc tylko zdjęcia :







tutaj widoczne są swastyki - najczęściej symbolizowała życie, światło, płodność, zbawienie i słońce z jego ruchem na nieboskłonie, zauważcie, że nie jest to swastyka taka jaką nosili hitlerowcy, tamta była odwrócona w drugą stronę, a ta na mozaikach ma ramiona zwrócone w prawą stronę i dlatego symbolizuje okrągłe słońce. Poczytałam przy okazji o swastykach i dużo się dowiedziałam. Ciągle jest używana w hinduizmie jako znak przynoszący szczęście.



Teatr :





Po zwiedzaniu Sabraty jedziemy do Trypolisu. Jest już koło 18 jak jesteśmy na miejscu.
Zatrzymujemy się niedaleko mediny i idziemy do bardzo przyjemnej restauracyjki, w której przez kolejne 3 dni będziemy jeść kolacje.
Kilka zdjęć Trypolisu z tej naszej krótkiej drogi:



widać tutaj jak wyginają się palmy i jaki był wiatr:


to już w drodze powrotnej z kolacji, zdjęcie z autokaru :


Najpierw jemy pyszną siorbę czyli libijską zupę, dobrze przyprawioną kolendrą, cynamonem, cytryną, miętą z dodatkiem ciecierzycy i mięska. Później podają tak jak w Tunezji na safari sałatkę z drobno pokrojonego ogórka, pomidora, cebulki, z pietruszką i do tego oliwa i ocet winny, jak również świeża bagietka. Na drugie podają spaghetti z sosem. Woda mineralna jest za darmo i wystarczy powiedzieć żeby donieśli jak się skończy. Jesteśmy najedzone bo spaghettii było sporo. Robi się ciemno, wieje a przed nami jeszcze zakwaterowanie w hotelu. Hotel jest położony 14 km od centrum Trypolisu – nad samym morzem. Wszystkie pokoje w budynku skierowane są prosto na morze. Walizek nie nosimy sami tylko podajemy na kartce numer pokoju i czekamy na Pana, który je wniesie na III piętro! Do pokoi wchodzi się od balkonu na dworze. Teraz już wieje i pada! Pogoda nie jest rewelacyjna aczkolwiek mimo wiatru i deszczu temperatura jest znośna. Wiatr jednak hula nieźle i w pokoju słychać szum fal i przeciąg od drzwi do okna. Sam pokój bardzo ładny:

Łóżko:

toaletka:

i mała sofa:


Po krótkim odpoczynku idziemy pochodzić po okolicy i poszukać baru. Po drodze spotykamy naszych znajomych. Bar to po prostu stołówka a obok okienko gdzie można zamówić coś do picia. Oczywiście o piwie można pomarzyć. Prohibicja Kupujemy sobie za to pyszniutkie libijskie soczki w puszkach, które mają dosłownie połówki owoców i dobrą kawę. Jak później się okazało 2 kelnerów jest z Tunezji, mieszkają tam i pracują bo niby jest lepiej i lepiej płacą. Ogólnie Libijczycy są bardzo sympatyczni. Później przychodzą nasi znajomi z drugiego autokaru i jest bardzo wesoło. Znowu my narzekamy na Grzegorza a oni chwalą Agnieszkę. Dowiadujemy się jednak, że jutro w Leptis Magna (to właściwie główny punkt w Libii) Agnieszka będzie oprowadzać 2 grupy razem. Bardzo nas to cieszy. Wcześniej zapytaliśmy jednak o piwo i powiedzieli, że nie ma – jednak jak zapytał nasz kolega to kelner wybiegł z baru i po chwili wrócił (może z miasta J ) z dwoma czteropakami piwa bezalkoholowego. Miło z ich strony , szkoda tylko, że nie pomyśleli o większych ilościach. To było jakieś niemieckie (chyba Carlsberg) ale dobre nie było. Liczy się jednak gest, prawda? Tego dnia jesteśmy wykończeni a rano znowu wyruszamy także szybko się żegnamy i idziemy spać.
Ogólnie pierwsze wrażenie Trypolisu jest pozytywne chociaż spodziewałam się chyba większego „orientu”. Miasto położone jest bezpośrednio nad morzem i portem. To tak jakby u mnie w Gdyni Stocznia była na Skwerze Kościuszki albo w okolicach Świętojańskiej było morze. Ładnie to wyglądało. Poza tym Trypolis jest bardzo czysty w porównaniu do tego co widziałam po drodze od granicy.
To tyle na dzisiaj.
Hiszpański na razie idzie jak krew z nosa ale jakoś może dotrwam do końca semestru. Sama nie wiem. Zobaczy się Wink

Len----> Dzieki za przypomnienie stron. mialam je kiedys zapisane w ulubionych w pracy a pozniej sie zapodzialy. Teraz juz sa na domowym kompie wiec bede odwiedzac.

Pozdrówka,

Aha , macie tu jeszcze po jabłku w cieście bo mam pod ręką Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nuska
Stały Bywalec Karawany
Stały Bywalec Karawany



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 3572
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:07, 26 Lis 2006    Temat postu:

Kate - dzięki za pokarm dla ducha i dla ciała Very Happy

No i oczywiśie - Wszystkiego najlepszego z okazji imienin.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
:))
Gość






PostWysłany: Nie 14:02, 26 Lis 2006    Temat postu:

Kate Wszystkiego najlepszego
Powrót do góry
Kate
Specjalistka od kuchni tureckiej
Specjalistka od kuchni tureckiej



Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:44, 26 Lis 2006    Temat postu:

Dzięki za życzenia i kwiatki!

Wiem, że to nie wątek "polska wódka a problemy żołądkowe" ale chyba mogę też polać ?

Powrót do góry
Zobacz profil autora
:))
Gość






PostWysłany: Nie 15:12, 26 Lis 2006    Temat postu:

To przejdźmy na wątek życzenia Smile
Powrót do góry
Jezozwierz
Gość






PostWysłany: Sob 22:53, 02 Gru 2006    Temat postu:

Kaska czekam na ciag dalszy, pare spraw chcialem porownac z Twoimi opisami i oczywiscie to zdjecie na wielbladzie Wink
z nauka jezyka to najlepszy jest skok na gleboka wode. wkuwaj co jestes w stanie, nie kazdy ma talent do jezykow. wkuwaj tak zebys miala podstawy tego jezyka i duzy zasob slowek, a potem wyskocz gdzies na dluzej do ktoregos kraju mowiacego po hiszpansku Smile
pozdufka
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Nie 22:10, 03 Gru 2006    Temat postu:

Kolejny dzień : 06-10-2006
Tego dnia mamy wycieczkę do Leptis Magna czyli do obiektu na który najbardziej czekałam.
Rano śniadanie koło 7, dość duży wybór i można się najeść. W hotelu jest też dużo Hindusów. Może pracują w Libii?
Pod Leptis Magna kupujemy znowu bilet za używanie aparatu (10 DL) , kamerę za 15 DL sobie darujemy. Moim zdaniem to przesada płacić za możliwość zdjęć 25 zł i za kamerę 37 zł! Plus bilet wstępu. Tak jest zresztą w każdym obiekcie w Libii. W Tunezji było taniej bo za aparat chcieli 5 DT a za kamerę 10 DT , no i DT też tańszy o 20 gr.
Dzisiaj naszą przewodniczką będzie Agnieszka z drugiego autokaru. Biedna musi ździerać gardło na 2 grupy osób. Moim zdaniem tu zawiniła Triada bo jak mogła puścić niekompetentną osobę (Grzegorza) na taką wycieczkę! Aga pewnie nie jest zadowolona z tego obrotu sprawy ale dziewczyna jest pasjonatką Libii i chce się podzielić swoją wiedzą. Sama mówi, że dużo wie z książek raczej angielskojęzycznych i z internetu bo ciężko cokolwiek znaleźć o Libii po polsku. Ja byłam w 100 % zadowolona z jej opowiadań. Przypominała mi moją przewodniczkę z Turcji z objazdówki Wiolę Potęgę.

Po krótkim spacerku za bramę naszym oczom ukazuje się wielki Łuk Triumfalny rzymskiego cesarza Septymiusza Sewera (podobny kształtem do tego paryskiego). Cały pokryty jest płytami marmurowymi w różnych odcieniach, na których znajdują się różne reliefy i płaskorzeźby.



Na tym zdjęciu widać może trochę lepiej rzeźby i zdobienia, u góry pochód Septymiusza stojącego na rydwanie w asyście swoich 2 synów; nieco niżej widać dwie skrzydlate, nagie Wiktorie (są one nad każdym z czterech wejść do bramy).



Dalej idziemy szeroką ulicą wyłożoną oczywiście marmurem, w stronę łaźni Hadriana. Były to baseny do kąpieli zimnych i ciepłych , wyłożone również kolorowymi marmurami. To tak jak dzisiejsze SPA, przechodziło się z jednego do drugiego basenu i każdy spełniał inną rolę. W jednym np. ulatniał się zapach kojących ziół a w innym można było po prostu porozmawiać o polityce i życiu codziennym. My w jednym takim basenie natknęliśmy się na taką specyficzną relaksującą się grupę :

„kozarium”


Oczywiście w takim miejscu nie mogło zabraknąć toalet:


Żeby nie było zimno w pupę zamożnym panom, niewolnicy siadali chwilę przed nimi żeby rozgrzać zimny marmur. Były też specjalne gąbki na długich kijach którymi „państwo” się podcierało po skończonym co nieco.

Po krótkiej kąpieli udajemy się na Forum Sewera. Jest to ogromny plac , cały w kolumnach i portykach kolumn, otoczony głowami Meduz.







W takiego typu miastach zawsze mam ochotę cofnąć się w czasie i zobaczyć jak wyglądało w czasie swojego najpiękniejszego okresu. Leptis Magna przeżyło swoje najlepsze czasy właśnie za panowania Septymiusza Sewera, później z chwilą zabójstwa cesarza Aleksandra – ostatniego z rodu Sewerów zaczął się jego powolny upadek. Najazd Wandalów, którzy ucinali wszystkim rzeźbom nosy (nie pamiętam historii co do tego), najazdy plemion koczowniczych, trzęsienia ziemi i powodzie. Wandale zniszczyli również tamę na pobliskiej rzece, która zalała swoim mułem ulice i domy Leptis Magna. Póżniej na długie wieki miasto pokrył piasek pustynny. Agnieszka pokazywała nam zdjęcie z ok. roku 1860 bodajże gdzie na jednej z kolumn stoi sobie Arab a poniżej wszystko tonie w piasku pustynnym. Pierwsze wykopaliska zaczął przed I wojną światową pewien Włoch i trwają one do dziś.
Niedaleko forum Sewera znajduje się siedziba sądu gdzie zachowała się prawie cała ściana, wygląda imponująco jak dla mnie.




Kolejnym ciekawszym obiektem w Leptis Magna jest amfiteatr, który jest nieco oddalony od „centrum” i podjeżdżamy do niego autokarem. Oczywiście znowu trzeba zapłacić foto ticket. My jednak przemycamy aparat w naszej czapce ....hi...hi.... uważam, że wcale nie zrobiłysmy źle, byłyśmy tam zaledwie 15 minut więc nie ma co żałować. Jedno zdjęcie w zupełności wystarczy. Wzdłuż morza rozciągała się też bieżnia specjalnie do wyścigów rydwanów. Pozostały tam też ruiny cyrku.


a tak wyglądało morze tego dnia, widać tu też pozostałości po porcie Leptis Magna:





To już koniec naszej wycieczki po ruinach miasta Leptis Magna. Taki spacer trwał ok.3 godzin. W drodze powrotnej do Trypolisu zatrzymujemy się w sklepach, które znajdują się wzdłuż ulicy i w których można kupić chałwę libijską i inne towary „pamiątkowe”. My decydujemy się na chałwę z pistacjami 2,5 kg! 2 mniejsze również, ale inne smaki. Pyszne soczki, które piłyśmy codziennie, te z całymi owocami, i kilka opakowań harissy (przyprawy z papryczek chilli). Inni kupują oliwę z oliwek i oliwki. My decydujemy, że nie ma co dźwigać i tak zawsze mamy nadbagaż i te butelki nam nie pomogą.



Koło 17.30 jesteśmy już na kolacji w naszej restauracyjce a ok.19 z powrotem w hotelu. Znowu idziemy posiedzieć sobie z naszymi znajomymi z drugiego autokaru. Kelnerzy już się rozkręcili , wystawili ogromny telewizor na dwór, włączyli Mazzikanę (to arabski kanał muzyczny) przyszli miejscowi zapalić fajeczkę. Było naprawdę sympatycznie. Zrobili nam nawet gratisowe napoje, ze śmietanki, ananasa i soku ananasowego. Słodkie, ale pyszniutkie. Następnego dnia mamy pobudkę trochę później niż zwykle więc siedzimy do późna i plotkujemy. Dowiadujemy się też, że Agnieszka organizuje następnego dnia wieczorem wycieczkę po Trypolisie. Jesteśmy złe, bo u nas nie było o tym mowy. Jednak są miejsca u nich w autobusie i mamy je zagwarantowane. No cóż. Na drugi dzień postanawiamy nic nie mówić naszej grupie żeby nie siać fermentu. Wcale jednak nie uważamy by było to fair.

Ciąg dalszy nastąpi......
Powrót do góry
Kate
Specjalistka od kuchni tureckiej
Specjalistka od kuchni tureckiej



Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:16, 03 Gru 2006    Temat postu:

Zapomniałam się zalogować Embarassed Embarassed
wiedziałam, ze coś za szybko mi poszło Laughing

Oczywiście podpisuję sie pod tym tekstem powyżej.

Pozdrówka Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nuska
Stały Bywalec Karawany
Stały Bywalec Karawany



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 3572
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:48, 15 Gru 2006    Temat postu:

hop hop Kate Exclamation Exclamation Exclamation
Noi i co działo się następnego dnia Question Question
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kate
Specjalistka od kuchni tureckiej
Specjalistka od kuchni tureckiej



Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:46, 17 Gru 2006    Temat postu:

07.10 rano budzimy się i słyszymy dalej niesamowity szum morza. Normalnie huk taki jakbyśmy spały na samej plaży. Trochę wychodzi słoneczko, ale granatowe chmury nie dają na razie za wygraną. Idziemy na śniadanie i zaraz po wyruszamy do Trypolisu. Dzisiejszy plan to Muzeum Narodowe w Trypolisie:
widok z daleka z drugiej strony Placu Zielonego:



Jesteśmy tam koło 10 o ile dobrze pamiętam. Najpierw kupujemy obowiązkowo Zieloną Książeczkę Kaddafiego (10 DL). Do dziś żałujemy, że nie kupiłyśmy ładnych kolekcjonerskich znaczków. Najpierw zastanawiałyśmy się chyba z 30 minut które a później byłyśmy złe na faceta, że nie powiedział wcześniej ile kosztują i zrezygnowałyśmy. Jak ktoś z Was tam będzie to przygotujcie pieniążki tez na tą pamiątkę, nawet jak nie zbieracie znaczków. Były naprawdę niesamowicie piękne, a z Kaddafim ładne Wink
Muzeum jest dość małe. Na każdym piętrze znajdują się eksponaty z innego okresu. Ostatnie piętro poświęcone jest Wodzowi. Stoi tam między innymi jego stary samochód Volkswagen Garbus.



Moim zdaniem ten punkt wycieczki można było sobie odpuścić, oprócz właściwie pięknych mozaik nie było tam nic ciekawego. Lubię muzea, ale to nie zachwyciło mnie niczym szczególnym. Po muzeum idziemy na krótki spacer po medinie i później czas wolny. Dzisiaj znowu przewodnikiem jest Agnieszka, całe szczęście, chociaż chodzenie w tak dużej grupie nie jest dobre. Albo robi się zdjęcia albo się słucha. Ja właściwie chciałam sobie pooglądać i popstrykać i darowałam sobie słuchanie historii. Trudno. Oto kilka zdjęć:

To zdjęcie jest zrobione po drugiej stronie ulicy naprzeciwko wejścia do mediny:



Zaraz za bramą znajduje się łuk Marka Aureliusza:


budynek ambasady (nie chce skłamać, którego kraju więc nie napiszę)


kościół wybudowany przez Włochów, teraz galeria:


wąskie uliczki:



i drzwi:



Czas wolny postanawiamy oczywiście spędzić na zakupach Wink Od Placu Zielonego rozchodzą się 4 ulice na których znajdują się same sklepy. Sprzedawcy nie są tak nachalni jak w Tunezji. Jest właściwie tak jak w Polsce. Jak powiesz im „hi” to odpowiedzą jak nie to nie. Nic nie wciskają, nie wyzywają. Nie są też szczególnie rozmowni. Wiele rzeczy jest podobnych do tych w Tunezji, nic właściwie nie kupujemy (a liczyłyśmy na torebki i jakieś ładne buty , no i coś złotego na pamiątkę). Nie ma nic szczególnego, właściwie większość wygląda jak Made in China. Złoto jest dosłownie na kilogramy. Małe wyroby są niezbyt ładne. A te duże....? no cóż.....



czy byłby ktoś chętny i kupiłby mi kilka takich świecidełek?


albo może taki łancuch?


och! U nas nawet najbardziej zaopatrzony jubiler nie ma tyle w sklepie , nie mówiąc o wystawie. Mamy z Bożeną plan: zawrócimy jakiemuś Libijczykowi w głowie, on nam da tyle kg złota ile ważymy i uciekniemy do USA pierwszym samolotem. Libijczycy nie mają tam wstępu a my będziemy żyły długo i szczęśliwie Wink
Zapomniałam wcześniej Wam powiedzieć, ze Agnieszka miała prześliczny srebrny zegarek ze srebra oksydowanego, wysadzany kamyczkami. Nie lubię za bardzo srebra i nie noszę go zbyt często, ale jestem taką sroką co lubi się świecić. A ten zegarek lśnił i mienił się w słońcu jak brokat. Piękny był. Przed wolnym czasem zapytałam ją gdzie można taki kupić i powiedziała, że nas zaprowadzi i mamy być pół godziny przed kolacją pod naszą restauracją. Przyszłyśmy oczywiście bo nigdzie nie widziałam takich i w tej cenie o której mówiła. Były z okrągłą tarczą a ja chciałam z kwadratową żeby tworzył jakby branzoletkę. Niestety już było krótko przed 18 i sklepiki w tej okolicy już zamykali (ramadan), w tym w którym miałyśmy coś kupić, chłopak nie miał już tych zegarków (kwadratowych).....za to miał piękne branzoletki. Ze względu na to, że nie kupiłam nic to pomyślałam, ze kupię jedną sobie a drugą mojej Mamie. Miałam nie lada problem bo dla siebie wzięłam taką „bogatszą” , która była w dwóch kolorach (kamieni) – czerwone i turkusowe. Stwierdziłam jednak, że ten czerwień jest bardziej neutralny i do wszystkiego pasuje. Są naprawdę śliczne i też Wam się nimi pochwalę :

Moja:


i Mamy:


Byłam ździwiona jak zobaczyłam do mojej branzoletki taki sam pierścionek tylko o wiele większy u nas w sklepie, i bardzo podobną do mojej Mamy branzoletkę. Pani w jednym sklepie (bo w kilku widziałam później) powiedziała, że one są z Tajlandii. Wszystkim się bardzo podobają i nawet często ją noszę tym bardziej, że jeden z moich aż 3 srebrnych pierścionków do niej pasuje.
Tak więc podtrzymałam tradycję i przywiozłam z mojej podróży coś wyjątkowego i bardzo trwałego jak zawsze. Boni niestety nie kupiła sobie choć zastanawiała się nad tym drugim kolorem, ale była na nią za duża. Dopiero po kolacji zaskoczyłam, że przecież mogłaby sobie kupić i jej szwagier, który jest srebrnikiem zrobiłby jej z jednego „oczka” pierścionek. Jednak po kolacji było już zamknięte. Wróciliśmy do hotelu i koło 20.30 byliśmy umówieni w recepcji na wieczorny spacer po mieście.

Wieczorem jedziemy do miasta, zaczynamy wycieczkę od Placu Algierskiego gdzie znajduje się piękny meczet, który jak większość budynków został przekształcony z katedry wybudowanego przez Włochów. Minbar nie jest zwrócony w kierunku mekki i modlący się klękają pod kątem.
Tak wygląda meczet wieczorem:






Przez całą noc są oświetlone również ulice Trypolisu, po których chodziliśmy w dzień:


i Plac Zielony:


mównica Kaddafiego, przy której chciałyśmy zrobić sobie w dzień zdjęcie, ale zaraz przegonił nas strażnik:


Spacer trwa dość krótko, ale mamy jeszcze ponad godzinkę na spacer swoimi ścieżkami. Postanawiamy z naszymi znajomymi iść zjeść coś libijskiego. Przeszliśmy kilka uliczek i weszliśmy do knajpki, która wydała się sympatyczna. Najpierw długi nie mogliśmy się dogadać co właściwie chcemy, dostaliśmy nawet menu :


ale i tak wybór był trudny Wink
W końcu Boni wypatrzyła jakieś obrazki i „to” poprosiliśmy do zjedzenia. Były to rurki z mięsa (jak kebab iskender) zawinięte w cieńki placek coś jak tureckie gozleme. Było niesamowicie dobrze przyprawione i oczywiście z baraniny. Do tego dostaliśmy ogromny talerz ziemniaczanych podpieczonych talarków z oliwkami, pomidorem, i sosem. Było naprawdę pyszne! Zjadłabym to z miłą chęcią jeszcze raz.
Tak kończy się nasz już ostatni dzień w Trypolisie. Jutro wyruszamy już z powrotem na granicę tunezyjską.


c.d.n. ……
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Karawany Strona Główna -> Tunezja Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 5 z 8

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin